Kolejne podium, tym razem zajmujemy trzecie miejsce w Regatach MamertCup 2019
12 Regaty MamertCup odbyły się tradycyjnie na Jeziorze Mamry, nasza załoga wystartowała Mazurską Perłą z czarną piracką flagą, w pierwszej grupie, czyli jachty o długości do 7,99. Stwierdzenie wystartowała jest nieco na wyrost, bo w zasadzie zostaliśmy na starcie , a dodatkowo spora grupa konkurentów nas przykryła i zaczęliśmy od dużej straty. Po chwili wróciliśmy do walki i mimo nieco spóźnionego zwrotu na górną boję wjechaliśmy w pierwszej 10 na ogólną liczbę 41 jachtów. Od górnej, do dolnej boi trwała pogoń za czołówką, jednak ostatecznie nieco do niej tracimy, ale wychodzimy na trzecie miejsce.
Nasza strata wynikała tym razem z faktu, że przeciwnicy skupili się głownie na nas, a nie na pogoni za dwoma jachtami, które wyraźnie odskoczyły. Ta dwuminutowa strata jest jednak znacząca, a przed nami tylko jedna halsówka, ze slalomem między kardynałkami, pułapkami w postaci pływających glonów i dwie silne załogi, które nie zwykły robić błędów. Zaczynamy ze zmiennym szczęściem, ale już w połowie ulubionego kursu na wiatr wyraźnie zbliżamy się do późniejszych zwycięzców i obserwujemy, że przechodzą na „rytm” naszego pływania. Wspólnie doganiamy prowadzący jacht. Przy wyspie Gniłej mamy pecha i musimy wykonać kilka dodatkowych zwrotów skutkiem czego tracimy trzecią pozycję na rzecz szybrowej regatówki, tym razem udającej jacht turystyczny. Opłynięcie Wyspy Upałty jest zawsze wyzwaniem, najpierw zyskujemy, potem tracimy, a na wyjściu z przesmyku, dzięki spokojowi Bruno i dobrej pracy Wojtka zyskujemy jedną pozycję jesteśmy na trzecim. Dwa prowadzące jachty są w naszym zasięgu, jednak kierunek wiatru praktycznie uniemożliwia nam ich wyprzedzenie, mimo to próbujemy, niestety bez skutku. Regatówka odpuszcza prowadzących i najeżdża nas dwukrotnie agresywnie, rezygnujemy z protestu i walczymy o 2 miejsce. Tuż przed metą udaje się wreszcie wysunąć przed regatówkę, a tu małe zaskoczenie, bo wjeżdża przed nas duży jacht, który „zupełnie przypadkowo” przykrywa nas i zrzuca na trzecie miejsce. Na mecie mały niedosyt, bo do zwycięstwa zabrakło 8 sek., a biorąc pod uwagę błędy i niepotrzebne straty mogło być lepiej. Zawsze może być lepiej, ale przecież nie o miejsca w tych regatach chodzi tylko o satysfakcję z rywalizacji i dobrą wspólną zabawę. Na zakończenie regat, jak co roku, koncert prawie szantowy i rozdanie nagród. Jednak miło być wyróżnionym wśród najlepszych załóg. Nasza grupa została zdominowana przez jeden typ jachtu czyli Maxusy 26, które są naprawdę szybkie i przeciągają wiele dobrych, a nawet bardzo dobrych załóg. Nas przyciąga na regaty MamertCup wyjątkowa atmosfera, sympatyczni mili organizatorzy, którzy nie specjalnie lubią TIRy na jeziorach., a także możliwość spotkania dobrych znajomych i wyjątkowych żeglarzy.